Pożar hali przy Marywilskiej to niewyobrażalne straty dla kupców. W ciągu zaledwie kilkunastu minut tysiące ludzi straciło cały dorobek życia. Wietnamska społeczność niemal natychmiast ruszyła z pomocą. Polacy nie czują takiego wsparcia. – Zostaliśmy sami z tym problemem. Nie ma ani jednej osoby, która wyszłaby do nas i powiedziała: "nie bójcie się, nie zostaniecie sami" – mówią naszej dziennikarce.