Wydany przez Rafała Trzaskowskiego zakaz krzyży w warszawskich urzędach, obok nakazu zwracania się przez urzędników do petentów wskazanymi przez nich genderowymi bzdurozaimkami (z góry uprzedzam, do mnie proszę zwracać się per „Jaśnie Panie”), sprawia wrażenie ostatniego stadium politycznego obłędu. Wydaje mi się jednak, że nie tyle jest obłędem, co mieści się w logice, być może graniczącej wręcz z histerią, desperacji.