– Biorę za to odpowiedzialność, ponieważ jestem tym chłopakiem, który decyduje, kto otrzymuje piłkę. W naszych szeregach panowała mała panika. Również nie znaleźliśmy rozwiązania. Czasami siatkówka jest taka, jaka jest. Mieliśmy czarny moment – powiedział Strefie Siatkówki o przegranym trzecim secie w Katowicach Eemi Tervaportti, rozgrywający Indykpolu AZS Olsztyn.
Krzysztof Sarna (Strefa Siatkówki): W pewnym momencie zanosiło się na to, że wygracie spotkanie w trzech setach. Finalnie zrobiliście to po czterech partiach. Czy z twojej perspektywy była to łatwa gra?
Eemi Tervaportti: – W tym sezonie nie ma łatwych meczów w PlusLidze. Każde starcia jest bitwą. Oczywiście, przez pryzmat naszej gry z początku sezonu nie możemy myśleć, że jakikolwiek mecz będzie dla nas łatwy.
W trzecim secie prowadziliście 23:20. Po dwóch blokach z rzędu na Nicolasie Szerszeniu skierowałeś do niego kolejne dwie piłki. W sumie zostaliście zatrzymani cztery razy z rzędu. Co z twojej perspektywy wydarzyło się w tamtym momencie?
– Biorę za to odpowiedzialność, ponieważ jestem tym chłopakiem, który decyduje, kto otrzymuje piłkę. W naszych szeregach panowała mała panika. Również nie znaleźliśmy rozwiązania. Czasami siatkówka jest taka, jaka jest. Mieliśmy czarny moment. Po tym, jak wróciliśmy w secie numer cztery, nasza drużyna spisała się naprawdę dobrze.
Oglądając spotkanie, sporą robotę wykonaliście zagrywką i blokiem. Co w twojej opinii było waszą najmocniejszą bronią?
– Myślę, że nasza zagrywka była całkiem niezła. Również nie popełniliśmy zbyt wielu błędów w ataku, nie wliczając w to końcówki trzeciego seta. Byliśmy stosunkowo stabilni w elemencie blok-obrona po tym, jak dobrze zagrywaliśmy. Dotknęliśmy wielu piłek. Myślę, że to był nasz najmocniejszy punkt w starciu z GKS-em.
Jak czujesz się od razu po meczu?
– Jestem bardzo zmęczony.
Jaka była reakcja twoja i twoich bliskich po zdiagnozowaniu u ciebie cukrzycy?
– To oczywiście zawsze jest mały szok, że to przychodzi nagle, znikąd. Miałem już trzy tygodnie, żeby to przetrawić. Takie jest życie. Teraz muszę nauczyć się żyć z tą chorobą. To nie sprawia, że będę gorszą lub lepszą osobą.
Czy w meczu z GKS-em odczuwałeś trudności?
– Oczywiście. Byłem poza grą przez trzy tygodnie. Nie grałem i nie trenowałem, więc to było normalne. Nawet biorąc udział w dwóch pełnych treningach, w sytuacji meczowej zawsze jest inaczej.
W tym meczu nasz personel medyczny, fizjoterapeuta i trener przygotowania fizycznego bardzo się starali, żeby utrzymać poziom cukru na przyzwoitym poziomie.
Co mógłbyś powiedzieć o starym-nowym trenerze i współpracy z Marcinem Mierzejewskim?
– Kiedy trener został zmieniony, w tym samym czasie została zdiagnozowana u mnie cukrzyca typu 1. Pod okiem nowego szkoleniowca spędziłem dwa dni. Mamy dobry kontakt. Nie mam nic złego do powiedzenia, tak samo, jak nie mam nic złego do powiedzenia o naszym byłym trenerze. To zawodowa siatkówka. Myślę, że z dnia na dzień i krok po kroku będziemy poprawiać naszą grę.
Zobacz również:
PlusLiga. AZS Olsztyn przedłużył mecz na własne życzenie? – Wiedzieliśmy, że będziemy ich dominować
Artykuł PlusLiga. AZS Olsztyn już w pełnym składzie. Rozgrywający o kulisach diagnozy cukrzycy pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.