Na ten rekord świata czekało w Chorzowie ponad 40 tys. kibiców, Armand Duplantis miał po raz dziesiąty w karierze, a trzeci w tym roku, poprawić rekord świata. Sam tego chciał, poprosił nawet o to, by rozbieg były nieco bliżej płyty boiska, bardziej mu sprzyjał. Zanim jednak go zaatakował, patrzył, jak dwóch jego rywali z powodzeniem pokonuje wysokość 6.00 m - najpierw Amerykanin Sam Kendricks, a po nim - Grek Emanuil Karalis. I to już był historyczny moment. A później został już tylko on, geniusz ze Szwecji. I w drugiej próbie pokonał 6.26 m.