Jeśli chce się marzyć o olimpijskim finale 100 metrów, powalczyć z najlepszymi Amerykankami czy Jamajkami, trzeba zmierzyć się z osobistymi rekordami. W przypadku Ewy Swobody miało to też oznaczać próbę poprawienia rekordu Polski Ewy Kasprzyk sprzed 38 lat, do którego Polce brakowało dotąd tylko jednej setnej. Tyle że warunki były dzisiaj gorsze niż wczoraj. Polka pokonała Dinę Asher-Smith, ale zaskakująco przegrała z Mujingą Kambundji. Czas 11.08 s oznaczał, że musi czekać na wyniki pozostałych biegów.