Reprezentacja Polski do lat 20 mężczyzn zagra o siódme miejsce na EuroBaskecie w Gdyni. W sobotnie popołudnie Polacy przegrali z Czechami 78:79.
To było starcie drużyn, które przed rozpoczęciem EuroBasketu mocno ucieszyłyby się z miejsca w czołowej ósemce turnieju, ale po meczach ćwierćfinałowych odczuwały niedosyt. Zwłaszcza Polacy, którzy w emocjonującej końcówce ulegli Słowenii. Czesi po pokonaniu Serbii, przegrali zaś z Belgią.
Była to też trzecia konfrontacja Biało-Czerwonych z Czechami na przestrzeni kilkunastu dni. Na krótko przed turniejem w Gdyni w położonej w pobliżu polskiej granicy Opawie nasz zespół przegrał dwukrotnie, źle rozpoczynając zawody.
Podopieczni Arkadiusza Miłoszewskiego błędów z meczów kontrolnych nie powtórzyli w pierwszej fazie zawodów, nie pozwalając Czechom na zbudowanie większej przewagi punktowej. Nie oznacza to jednak, że obyło się bez problemów. Dużo uwagi skupił na sobie najlepszy punktujący i zbierający Czechów w turnieju Jakub Necas, który uzbierał sześć punktów, otwierając dobrym ustawieniem kolegom drogę do kosza.
Trener Miłoszewski przyzwyczaił do tego, że od pierwszych minut meczu stara się poszukiwać różnych rozwiązań na boisku, także względem konfiguracji zawodniczej. W odrabianiu strat bardzo przydało się ustawienie z obroną strefową, które zatrzymało rywali w ataku, a jednocześnie pobudziło zespół po drugiej stronie parkietu.
Wymuszone przez Jakuba Stupnickiego i Jakuba Szumerta faule, zamienione później na celne rzuty wolne, pozwoliły Polakom odrobić straty i wyjść na prowadzenie. Także w drugiej kwarcie nasz zespół kontynuował dobrą grę po serii 15 punktów z rzędu, obejmując prowadzenie 27:15.
Niemoc w ataku Czechów po sześciu minutach bez punktu przerwał Necas, ale nie wybiło to z dobrego rytmu KoszKadry. Swoje dobre chwile w reprezentacji przeżywał Stupnicki, który w krótkim odstępie czasu trafił dwie trójki, a po krótkim pobycie na ławce ponownie powiększył swój dorobek punktowy. Pochodzący spod polickich Dołuj obrońca w drugiej kwarcie rzucił 10 punktów.
Obraz gry nie uległ zmianie w drugiej połowie. Gdy tylko na moment rywale złapali właściwy rytm, trafiając dwie trójki, sztab szkoleniowy poprosił o czas i szybko przewaga Polaków znów była dwucyfrowa.
Oprócz Stupnickiego o korzystny wynik punktowy w ataku zadbali Krzysztof Kempa oraz Kuba Piśla, który dobrą skutecznością wykazał się na początku ostatniej odsłony podstawowego czasu gry, dwoma trójkami wyprowadzając Polaków na najwyższe prowadzenie w meczu (68:48).
Wysoka przewaga najwyraźniej rozluźniła Polaków, a to co się stało w końcówce ciężko wytłumaczyć. Rywale zaczęli grać szybkie akcje, z dużą liczbą rzutów z obwodu, szybko uzyskując 12 punktów z rzędu. Nasz zespół w tym czasie przestał grać zespołowo, a poprawy sytuacji nie wprowadziły zmiany i przerwy na życzenie.
Czesi zbliżyli się na odległość pięciu punktów i tylko na moment zostali zatrzymani, gdy kolejną trójkę trafił Piśla. Nie minęły dwie minuty a nasi południowi sąsiedzi znaleźli się na prowadzeniu 75:74. Biało-Czerwoni już go nie odzyskali, pogrążeni ostatecznie trójką Necasa - 24 punkty, w tym 13 w ostatnich ośmiu minutach.
Tym samym nasza kadra zagra w niedzielę o 18:30 w Hali Gier GCS o 7. miejsce w turnieju. Rywalem będą aktualni mistrzowie świata do lat 19 z 2023 roku Hiszpanii.
Czechy - Polska 79:78 (15:20, 17:26, 16:16, 31:16)
Polska: Jakub Stupnicki 19 (3), Kuba Piśla 14 (3), Conrad Luczynski 11, Krzysztof Kempa 10 (1), Anthony Wrzeszcz 8 (1), Jakub Szumert 7 (1), Maksymilian Wilczek 3 (1), Jakub Andrzejewski 2, Janusz Ratowski 2, Antoni Siewruk 2, Aleksander Busz 0.
Najwięcej dla Czech: Jakub Necas 24 (4)