Zwycięstwo na Litwie 4:0, a w rewanżu w Białymstoku dwa rzuty karne i samobój - wszystko to sprawiło, że Jagiellonia Białystok miała w środę wyjątkowo spokojny wieczór. W rewanżowym meczu II rundy eliminacji Ligi Mistrzów z litewskim FK Poniewież emocji nie było, bo być nie mogło, a drużyna Adriana Siemieńca przy wyjątkowej, mistrzowskiej oprawie swoich kibiców zapewniła sobie po raz pierwszy w historii grę w fazie ligowej (dawniej grupowej) europejskich pucharów. Jaga zagra co najmniej w Lidze Konferencji Europy, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia, nawet mimo że w kolejnej rundzie czeka bardzo wymagający przeciwnik.