Gdy 14 kwietnia Mykolas Alekna pobił rekord świata w rzucie dyskiem w amerykańskiej Ramonie, swoją życiówkę ustanowił Jamajczyk Roje Stona, zajął drugie miejsce. Niewielu fanów lekkiej atletyki zwróciło pewnie na to uwagę i trudno się dziwić. W środę w Paryżu oczy kibiców znów były zwrócone na Aleknę, który w drugiej kolejce olimpijskiego finału rzucił 69.97 m, pobił rekord olimpijski należący do swojego ojca, słynnego Virgilijusa. A później wszyscy spojrzeli na Jamajczyka, w czwartej serii posłał dysk na równe 70 metrów. I zgarnął złoto.