Reprezentacja Polski 3:2 wygrała z Brazylią i dzięki wygranej zapewniła sobie awans do ćwierćfinału. Mecz nie był tym z gatunku łatwych. Biało-czerwoni mieli problemy ze swoją grą, ale wynik, a także świetny występ Wilfredo Leona przykrył brak prawego skrzydła.
Już przed pierwszym gwizdkiem meczu Polska – Brazylia było jasne, że to nie będzie spacerek. Canarinhos po porażce z Włochami byli pod ścianą i na Polaków rzucili wszystko to, co mają najlepsze.
Przez większość spotkania pewnie wykorzystywali słabość polskiego prawego skrzydła. Ani Bartosz Kurek ani Łukasz Kaczmarek nie byli liderami ofensywy. Kurek skończył 8/27 ataków, a wchodzący na zmiany Kaczmarek 1/4. Choć trzeba przyznać, że tego drugiego Marcin Janusz nie rozpieszczał.
Oprócz tego rozgrywający polskiej kadry był w miarę dokładny. Znalazł liderów w Leonie, a także w środkowych bloku. Chociaż wydawało się, że niezbyt widoczny był Jakub Kochanowski, to środkowy imponował. Miał 11/12 udanych akcji w ofensywie, do tego dołożył dwa punkty z zagrywki i tyle samo w bloku.
Mecz zaczął również Mateusz Bieniek i nie można powiedzieć, że zagrał źle. W ataku mogło być lepiej, do tego posłał na stronę rywali trzy asy serwisowe. To jednak zmiana Norberta Hubera tchnęła w Polaków nowe życie. Środkowy od razy zameldował się na parkiecie dobrymi zagrywkami, z 9 wykonanych aż 3 były serwisowe. Swoje dołożył w bloku.
Cichym bohaterem był także libero – Paweł Zatorski. Trzymał przyjęcie, w obronie również miał sporo dobrych interwencji i nie miał większych kłopotów z asekuracją.
Na osobną wzmiankę i cały akapit zasługuje Wilfredo Leon. Gdyby go nie było, trzeba by go wymyślić. Na szczęście jest i nie niemrawym początku szybko się rozkręcił. Skończył 21 z 49 piłek w ofensywie, dwa razy zablokował rywali.
Prawdziwe show dał jednak w końcówce tie-breaka. To jego zagrywki przechyliły szalę na korzyść jego drużyny.
Materiał z końcówki przygotował Eurosport
Emocji było sporo, a te przykryły odrobinę mankamenty Polaków. Popełnili 26 błędów własnych, w ofensywie mieli około 44% skuteczności. Ważny jest jednak rezultat, nawet jeśli wiele zależy od indywidualności.
Podopieczni Nikoli Grbicia zdominowali rywali w zagrywce. Przy 3 asach canarinhos, biało-czerwoni punktowali zza linii 9. metra aż 14 razy. Kolejne spotkanie w sobotę, Polacy zagrają z Włochami.
Zobacz rownież:
Wspólna tabela igrzysk olimpijskich siatkarzy
Artykuł Wilfredo „Armata” Leon, gamechanger Huber i cisi bohaterowie [komentarz] pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.