Scenariusz jak z Hitchcocka.
Od Innsbrucka wszystko wydawało się układać pod Krafta. Jego gwałtownie rosnąca forma – raz. Pokonanie przezeń koszmarów związanych z Garmisch – dwa. Cała Austria chciała, żeby to on, a nie ktoś inny, wygrał Turniej – trzy. Lekki dołek formy...