Rosjanie przeczesują sieć, by wyławiać popularnych influencerów, których potem wykorzystują do szerzenia propagandy, siania dezinformacji i wpływania na wyniki wyborów. Robili tak m.in. w USA, Francji i Rumunii. Spróbują też w Polsce. - Większość influencerów nie zgodzi się na takie propozycje, ale jeżeli tych prób będzie bardzo dużo, to prawdopodobnie niektórzy się skuszą. Zagrożenie jest niestety realne - mówi Interii Mikołaj Rogalewicz, ekspert z Fundacji Instytut Cyberbezpieczeństwa.