W Toruniu nazywają go "aniołem śmierci". Maciej B. twierdzi, że wszystko to tylko "przypadki losowe", a jednak nie sposób nie zauważyć, że tragiczne wydarzenia w jego otoczeniu niepokojąco się powtarzały. Ludzie z jego kręgu znajomych ginęli, a ich zgon miał oznaczać dla oskarżonego biznesmena miliony z ubezpieczenia. Choć zmarło sześć osób, śledczy znaleźli dowody tylko na jedno zabójstwo. To wszystko działo się na przestrzeni od marca 2020 r. do grudnia 2021 r.