Gorąca debata na temat tego, czy należy ufać sondażom dotyczącym poparcia Rosji dla wojny, zeszła na manowce. Zarówno ci, którzy wierzą, jak i ci, którzy nie wierzą w opublikowane wyniki badania nastrojów opinii publicznej, odnajdują w odpowiedziach zwykłych ludzi coś innego niż to, co sami w nie wkładają. "Szerokie masy spokojnie zaakceptowałyby obalenie Putina i późniejsze zdemaskowanie dyktatora, gdyby zaaranżował to ktoś na górze. Naród rosyjski słowem i czynem popiera państwo i państwowość, a nie danego przywódcę i nie konkretną wojnę" — pisze współpracownik "The Moscow Times" Siergiej Szelin.