Miejsce to z pozoru niczym nie wyróżnia się spośród innych kwater ogromnego cmentarza w Prądniku Czerwonym. Widać jednak, że wszystkie groby są tutaj bardzo podobne do siebie i równie zaniedbane, świeczek też jest mało. Andrzej Chytkowski, to emerytowany technik kryminalistyki, który od lat opiekuje sią grobami osób niezidentyfikowanych. Wśród nich są bezdomni, zaginieni i osoby, których nie było stać na zorganizowanie pogrzebu. - Ciała niektórych z nich do dziś mam przed oczami. Zwłoki tzw. "en-enów" jako policjant znajdowałem w kanałach ciepłowniczych, w spalonych altankach i innych miejscach. Mam takie poczucie, że ci ludzie bez imienia i nazwiska są mi bliscy - mówi Andrzej Chytkowski.