Do Rosji w ostatnich latach przyjeżdżają z krajów UE politycy skrajnie prawicowych partii, których władze w Moskwie zapraszają, by zapełnić próżnię w kontaktach międzynarodowych, jaka pojawiła się po aneksji Krymu - pisze niezależna "Nowaja Gazieta". Polityków tych niezależna rosyjska gazeta nazywa "braćmi i siostrami" szefowej francuskiego Frontu Narodowego Marine Le Pen i ocenia, że choć w samej Le Pen Moskwa pokłada "wielkie nadzieje", to "przydadzą się też ci pomniejsi".