- Poszedłem do lekarza, bo szukałem pomocy w sprawie dygotu. Byłem już kompletnie bezradny, życie codzienne stało się właściwie niemożliwe. Nie mogłem zapiąć koszuli, pić bez słomki, wszystko mi wypadało z rąk. Po operacji jest trochę lepiej, przynajmniej jak siedzę, to nogi mi nie chodzą. Ale przez to, że źle mówię, od razu, otworzywszy gębę, narzucam perspektywę człowieka ciężko chorego - opowiada w długiej rozmowie z Eweliną Pietrowiak pisarz Jerzy Pilch. Dla naszych Czytelników mamy kilka egzemplarzy wywiadu rzeki z pochodzącym z Wisły...