— 12 godzin czekaliśmy pod salą operacyjną. Wiedziałam tylko, że wytną serce Leosia, położą obok i naprawią żyły płucne. To było jak kosmos, ale zaufaliśmy lekarzom. Gdy wyszedł lekarz z sali i powiedział "wszystko się udało" nasz świat zawirował od szczęścia. Chciałam ich wyściskać z wdzięczności — mówi Klaudia Balicka, mama 15-miesiecznego Leosia.