— Gdyby na jednego zabitego Ukraińca było pięciu Rosjan, wtedy Putin by pomyślał. A skoro traci trzech, a Zachód okazał się mięczakiem, to idzie do przodu, aż dojdzie do Bugu. Potem się zobaczy — mówi Wacław Radziwinowicz, wieloletni korespondent "Gazety Wyborczej" w Rosji.