Gdy Kasia była nastolatką, u jej taty zdiagnozowano chorobę afektywną dwubiegunową. — W manii wychodził z domu bez słowa i znikał na kilka dni lub tygodni. Bywał w klubach nocnych, nadużywał alkoholu. Mama wtedy albo płakała, albo wybuchała. Pamiętam, jak w środku nocy kazała mi pakować taty rzeczy albo przestawiać meble w domu tak, aby nie mógł do niego wejść. Rano musiałam iść do szkoły i udawać, że u mnie wszystko dobrze, normalnie. To było wariactwo – opowiada. — Taty się wtedy bałam. Miał urojenia. Kiedyś stanął przede mną i powiedział: "Ty nie jesteś moją córką, ja ciebie nie znam". Przed chorobą był moim bohaterem – dodaje.