Kandydat PiS zapowiada, że od chwili ogłoszenia kampanii wyborczej pójdzie na urlop i nie będzie prowadził aktywności jako szef Instytutu Pamięci Narodowej. To będzie bardzo długi urlop, bo między datą rozpoczęcia oficjalnej kampanii a najprawdopodobniejszym terminem wyborów mogą być aż 72 dni robocze. W tej sprawie w najtrudniejszej sytuacji jest jednak kandydat KO.