Wybory prezydenckie w Rumunii okazały się politycznym trzęsieniem ziemi pod każdym względem i sprawą chyba bezprecedensową w skali całej Europy: do drugiej tury przeszło dwoje kandydatów, którzy nie byli przewidywani przez sondaże. Zwycięzca pierwszej tury Calin Georgescu otwarcie powołuje się na "mądrość Rosji".