Recydywista, który miał dozór policyjny, nadużywał alkoholu i narkotyków, odebrano mu dziecko i od trzech lat terroryzował sąsiadów. Notorycznie straszył i ganiał z gazem pieprzowym oraz maczetą. A do aresztu trafił dopiero, gdy zginął policjant. "Fakt" dotarł do szokujących kulis tragicznej interwencji policji na warszawskiej Pradze.