Biało-Czerwoni w kwalifikacjach do EuroBasketu 2025 ulegli we Włocławku Estonii 78:82, częściej odrabiając straty do rywali niż znajdując się na prowadzeniu. Wyraźnie niezadowolony z końcowego wyniku był Michał Sokołowski, który rzucił 10 punktów, miał 7 asyst i 4 przechwyty.
- Popełniliśmy dużo bardzo prostych błędów w komunikacji, zwłaszcza przy fałszywych zasłonach. Rywale ich nie stawiali, a my się na to nabieraliśmy - dwóch graczy zostawało przy jednym zawodniku, co Estończycy wykorzystywali i kończyło się to dla nas źle. Byliśmy na to uczulani przed meczem, a i tak nam ta komunikacja szwankowała. W pierwszej połowie straciliśmy w ten sposób około 10 punktów z 38, gdy rywale zostawali sami z koszem. To jest niedopuszczalne.
Estonia po trzech kwartach miała słabą skuteczność z dystansu (3 na 15), ale w ostatniej części spotkania umieściła w koszu 5 z 10 prób za trzy punkty.
- W końcówce wszystko może się zdarzyć, a w zespole rywala wszyscy zawodnicy potrafią rzucać z dystansu. Nie przegraliśmy jednak tego meczu w końcówce, tylko znacznie wcześniej. Mieliśmy bazować na komunikacji, ale ona nie funkcjonowała jak należy. Gdyby rywale nie znajdowali się w sytuacjach 0 na 1, musieliby oddawać trudne rzuty przez ręce bądź z dalszej odległości od kosza. My wtedy zbieralibyśmy piłkę, dążąc do szybkiego ataku i ten mecz wyglądałby inaczej. Kontrolowalibyśmy wtedy spotkanie różnicą 15-20 punktów, ale zamiast tego popełnialiśmy proste błędy i mecz był na styku. Takie łatwe punkty Estończyków spod kosza bardzo bolą.
Seniorskiej KoszKadrze nie udało się wygrać we Włocławku, ale kibice stanęli na wysokości zadania
- W tym mieście spędziłem pierwsze lata w ekstraklasie, można powiedzieć, że wychowałem się seniorsko na tym obiekcie. To były trzy wspaniałe lata i muszę przyznać, że kibice nic się nie zmienili. Szkoda, że przy tym dopingu nie udało nam się wygrać, ale dziękujemy za tak liczne przybycie. Musimy wygrać w Estonii nie ma innej opcji.