Gdy Cristiano Ronaldo w 37. minucie trafił do pustej bramki Polaków i podwyższył prowadzenie Portugalii na 2:0, połowa PGE Narodowego była zawiedziona, a druga wykonała tradycyjny okrzyk "Siuu!". To był najgłośniejszy moment tego wieczoru. Ronaldo przyćmił Roberta Lewandowskiego, ale i on miał momenty niedowierzania. Szczególnie w 55. minucie, gdy po jego asyście koszmarnie spudłował Bruno Fernandes.