Po miesiącach przerwy wraca. Wyczekiwana PlusLiga. Sporo zespołów wzmocniło swoje składy w porównaniu do poprzednich rozgrywek. Przede wszystkim jednak PlusLiga nie będzie już pędzącym pociągiem. Może dzięki temu, że poszczególne kolejki nie będą zlewały się w jedną, poziom będzie wyższy, a więcej meczów zapadanie kibicom w pamięć.
PlusLiga zwolni. Nie będzie to już maraton sprintów. Tylko dwie kolejki rozegrane będą w środku tygodnia. Jasne, na późniejszym etapie dojdą europejskie puchary czy Puchar Polski, ale miejmy nadzieję, że wolniejsze tempo chociaż trochę podrażni apetyty.
Spoglądając na składy drużyn, wiele wskazuje na to, że w walce o medale mamy trzech mocnych graczy. To medaliści poprzedniego sezonu: Jastrzębski Węgiel, Aluron CMC Warta Zawiercie oraz PGE Projekt Warszawa. Wszystkie ekipy przeszły mniejsze lub większe zmiany.
Najwięcej transferów było w Jastrzębskim Węglu, który pozyskał nowego atakującego, przyjmującego i środkowego bloku. W Zawierciu kluczowe było zakontraktowanie Aarona Russella, a w Warszawie – Jakuba Kochanowskiego.
Moim zdaniem to właśnie ta trójka pomiędzy sobą rozstrzygnie walkę o medale. Kto stanie na najwyższym stopniu podium? Ja stawiam na zawiercian, ale oczywiście mogę się mylić.
W grupie pościgowej można się spodziewać czterech zespołów. Przede wszystkim wzmocnionej Wilfredo Leonem BOGDANKI LUK Lublin. Na razie nie wiadomo jednak kiedy nowa gwiazda PlusLigi zadebiutuje na polskich parkietach.
Mocna będzie również Asseco Resovia. Rzeszowianie utrzymali swój trzon, ale do zmiany doszło na kluczowej pozycji. Rozgrywającego Fabiana Drzyzgę zastąpił Gregor Ropret. Jeden do jeden można określić wymianę Toreya DeFalco na Bartosza Bednorza.
Wiele znaków zapytania jest przy ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. Bartosz Kurek, Marcin Janusz, Erik Shoji czy David Smith powinni gwarantować wysoki poziom, ale cieniem cały czas kładzie się na ZAKSIE poprzedni sezon.
Trochę w tyle, ale pewnie nie bez szans pozostaje PGE GiEK Skra Bełchatów. Tam trwa przebudowa i trudno przewidzieć, jak kompletnie nowy zespół poprowadzi szkoleniowiec Gheorghe Cretu. Wiele będzie zależeć między innymi od jednego z hitów transferowych Skry, Amina.
Indykpol AZS Olsztyn, PSG Stal Nysa, Trefl Gdańsk i STeam Hemarpol Norwid Częstochowa to moim zdaniem ekipy, które mogą awansować do play-off, część z nich pewnie nawet powinna, ale nie przewiduje, że na przestrzeni całego sezonu będą w stanie sprawić wielką niespodziankę.
Pozostałe ekipy: Barkom Każany Lwów, GKS Katowice, Cuprum Stilon Gorzów, Nowak-Mosty MKS Będzin i Ślepsk Malow Suwałki raczej PlusLigi nie zawojują. Przy tym, jakich transferów dokonały inne drużyny, tym trudno będzie powalczyć o coś więcej niż spokojne utrzymanie.
Na co liczę w rozpoczynającym się sezonie PlusLigi? Na lepszą jakość. Mam nadzieję, że pomoże w tym dłuższy kalendarz i fakt, że większość zespołów będzie mogła spokojnie przepracować mikrocykl. Marzy mi się, żeby liga była wyrównana, ale podział na cztery prędkości wydaje się nieunikniony.
Chciałabym również, żeby ktoś spoza wielkiej trójki na poważnie włączył się do walki o najwyższe trofea. Każda mniejsza lub większa niespodzianka sprawia, że o PlusLidze może być choć trochę głośniej. Na to najbardziej liczę. Że jakimś cudem uda się siatkówce ligowej dotrzeć do szerszego niż zwykle grona.
Artykuł Z trybuny prasowej: Czego spodziewać się po nowym sezonie PlusLigi? pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.