Cykl „Na chłodno” to od lat najpopularniejsza seria artykułów na KKSLECH.com. „Na chłodno” to nasze chłodne, szczere i obiektywne spojrzenie na Lecha Poznań. Informacje z klubu, ciekawostki, oceny, spostrzeżenia, opinie. Wszystko od kibiców do kibiców.
Środa, 11 września 2024, 3 dni przed drugim etapem rundy jesiennej, warto było zebrać kilka ostatnich tematów w całość i przedstawić wszystko w Waszym ulubionym „Na chłodno”. Lech Poznań znajduje się obecnie w fajnym czasie, którego nie było od maja 2023 roku, ostatnich trzech wygranych z rzędu w żaden sposób nie da się porównywać m.in. z trzema kolejnymi zwycięstwami pod koniec września 2023, gdy stary zespół zaliczył tylko nic nieznaczący wzlot zakończony spektakularnym upadkiem w Szczecinie.
Niedawne trzy kolejne wygrane, te wszystkie opisywane passy, przerwane złe serie z konkretnymi rywalami, prowadzenie w tabeli czy nawet tytuł trenera sierpnia dla Nielsa Frederiksena to nie przypadek. Nie wiadomo, jak zakończy się ten sezon, zobaczymy jak długo Lech Poznań będzie liderem, lecz na pewno już wiele udało się zrobić i to na wszystkich polach. Przede wszystkim zarząd zatrudniając Nielsa Frederiksena podjął dobrą decyzję, może być z niej zadowolony, bo sam Duńczyk trafił z planami, jakie miał na ten zespół umiejąc w ciągu paru tygodni odmienić Lecha Poznań o 180 stopni. Pomysł na drużynę to jedno, wdrożenie go w życie to drugie. Niels Frederiksen złapał wspólny język z piłkarzami, co prawda próba generalna przed startem ligi wypadła źle, ale po niej przyszło już zwycięstwo nad rozczarowującym Górnikiem Zabrze, była porażka z Widzewem Łódź, w 3. kolejce udało się ograć słabą Lechię Gdańsk, nie przegrać w Częstochowie i tak już poleciało. Może nie wszystko było idealnie, często zespół miał problem z drugim połowami co nie zmienia faktu, że progres, jaki zrobiła ta drużyna od maja jest ogromny i za to trenerowi należą się brawa.
Niels Frederiksen okazał się dobrym analitykiem, trafnie zdiagnozował problemy, a później umiał dokonać zmian. Latem kadrowo Lech Poznań niewiele różnił się od tego z maja, kluczem do 1. pozycji po 7 kolejkach okazało się być dobre wkomponowanie w środkową strefę Antoniego Kozubala i Alexa Douglasa na środek obrony. Dwie nowe twarze z jakością, „dźwignięcie” paru dotychczasowych piłkarzy + brak poważnych kontuzji w zespole wywindowało Lecha Poznań na pozycję lidera, na którą sztab szkoleniowy ciężko zapracował. Niels Frederiksen sprawia wrażenie nieco innego trenera od tego z Brondby Kopenhaga, trochę inaczej się zachowuje, trochę inaczej prowadzi treningi, na jego temat zebraliśmy latem dużo informacji i nie wszystko się potwierdziło. Może te 1,5 roku rozłąki z futbolem pomogły Duńczykowi? Może staże np. w Anglii okazały się dla niego bezcenne? Może sam trener wyciągnął wnioski ze swojej ostatniej pracy z Brondby? Może. W każdym razie Niels Frederiksen pokazuje bycie fachowcem, fachowcem jest też jego asystent Sindre Tjelmeland. Takiego asystenta w tym klubie nie było od dawna, a może nawet nigdy. Facet zachowuje się tak jakby już w lipcu doszło do niego, w jakim jest klubie, wyczuł szansę, jaką dał mu Lech Poznań, którego może traktować jak trampolinę do bycia pierwszym trenerem w poważnym klubie. Sindre Tjelmeland po przyjściu szybko złapał kontakt z piłkarzami, merytorycznie jest mega przygotowany, sam analizuje wiele rzeczy, w komputerze wszystko ma rozpisane, zaplanowane, no po prostu fachowiec przygotowany do pracy. Przeciwieństwo np. Denny’ego Landzaata, który wiedzy z boiska nie umiał przełożyć na trenowanie nadając się co jedynie do rozkładania słupków na boisku (to właśnie czynił). Trzeba sobie zdawać sprawę, że jeśli Lech Poznań osiągnie w sezonie 2024/2025 niespodziewany sukces, jeśli później pogra w Europie, to Sindre Tjelmeland długo tutaj nie popracuje. Obecnie w Europie jest moda na młodych, zaangażowanych trenerów mających analityczny umysł. Prędzej czy później ktoś zwróci na niego uwagę, zacznie go obserwować, zacznie zbierać o nim informacje i złoży Norwegowi ofertę bycia pierwszym szkoleniowcem.
Wracając do teraźniejszości. Dla całego Lecha Poznań obecna sytuacja to szok, gdyż nikt nie spodziewał się, że tak szybko uda się stanąć na nogi, natomiast sezon 2024/2025 zacznie przypominać ten mistrzowski 2021/2022 (teraz po 7 kolejkach jest nawet oczko więcej) a nie przejściowy 2019/2020. W klubie widać euforię, jaką zapanowała po transferze Alexa Douglasa, rozpoczęto jakieś dziwne świętowanie pierwszego udanego transferu od zimy 2022 a latem od 2021 roku (Joel Pereira), cały dział skautingu zostaje, Jacek Terpiłowski i Tomasz Rząsa tak samo, kibice muszą zdawać sobie sprawę, że już na 100% nic się nie zmieni. Nawet jeśli z grupy 7 transferów jakość da jeszcze tylko Patrik Walemark będący transferową okazją pod koniec lata, to przez kolejnych kilka okienek nic się nie zmieni, nie będzie nowego dyrektora sportowego, bo przy Bułgarskiej znowu będą wspominali statystyki Alexa Douglasa, w tym te zaliczone przeciwko potężnej Estonii czy Azerbejdżanowi w zawsze mocnej Lidze Narodów (dywizja C). Balonik, jaki został napompowany nie przyjmie już więcej powietrza, wzrasta presja, choć zarząd przed sezonem nie postawił przed zespołem żadnego celu sportowego i nie mówił o walce o tytuł. Prędzej czy później kibice Lecha Poznań w końcu sami zaczną mówić głośno o co gramy, zaczną mówić o trofeach, nawet tutaj w tekstach w końcu zacznie przebijać się temat mistrzostwa czy Pucharu Polski.
I co teraz? Teraz presja na drużynie będzie coraz większa, kibice zaczną wymagać co najmniej utrzymania ostatnich wyników, znowu zaczną marzyć i naciskać na wciąż budowany zespół. Czy Lech Poznań autorstwa Nielsa Frederiskena jest gotowy na przysłowiowe podniesienie poprzeczki? Zobaczymy. Zobaczymy przede wszystkim w momencie, w którym Kolejorz kiedyś straci punkty, przerwie serię 4 kolejnych meczów bez straty gola, passę 5 meczów bez porażki czy serię 3 kolejnych zwycięstw. Cały czas nie będziemy przecież wygrywać, a tym bardziej, że na papierze tak mocni nie jesteśmy, wypada Joel Pereira, wypada Mikael Ishak, jeszcze ktoś ze środka pola i wtedy okaże się, ile znaczy ławka rezerwowych. Zobaczymy, jak Lech Poznań zareaguje na stratę bramki na 0:1, która w końcu się przydarzy, w Łodzi taka sytuacja miała już miejsce i nie udało się już odrobić niekorzystnego wyniku. W każdym zespole zawsze przychodzi dołek, a celem sztabu szkoleniowego będzie wtedy szybkie wyprowadzenie drużyny z tego dołka, by nie wpaść w kryzys, jakim byłaby np. seria 3 meczów bez zwycięstwa. Trenerzy Niels Frederiksen & Sindre Tjelmeland wydają się być odpowiednimi osobami, które zapanują nad zespołem Lecha Poznań, gdy coś pójdzie nie tak, gdy zdarzy się porażka, która w sporcie jest normalna.
Skoro trwający sezon 2024/2025 zaczął przypominać ten mistrzowski, to w takim publicystycznym tekście można cofnąć się do pamiętnej jesieni 2021. Podczas niej Lech Poznań w ciągu kilkunastu dni dał dwa koncerty miażdżąc Wisłę Kraków 5:0 i Śląska Wrocław 4:0. W drugiej połowie października wpadł już w dołek, nie wygrał dwóch kolejnych meczów ligowych, po nich szczęśliwie ograł Piasta Gliwice 1:0, a w grudniu jechał już na oparach. Sam Maciej Skorża tego nie ukrywał, mówił wtedy o ogromnym obciążeniu psychicznym jego drużyny, która była poddawana ciągłej presji ze strony mediów i kibiców. Nagle w ciągu paru miesięcy tamten Lech też zmienił się o 180 stopni, został liderem Ekstraklasy, cały czas naciskał na nas mocny Raków Częstochowa, niespodziewanie dobrze punktowała Pogoń Szczecin, ale na to nas ciążyła największa presja przez m.in. nadchodzące 100-lecie. Prędzej czy później presja na ekipie Nielsa Frederiksena będzie równie duża, jak ta na Lechu Poznań 3 lata temu. Oczekiwania jeszcze mocniej pójdą w górę, kiedy Kolejorz w razie ewentualnego zwycięstwa nad Jagiellonią Białystok czy Śląskiem Wrocław umocni się na prowadzeniu. Wówczas o naszej drużynie nie zacznie się już mówić jako o kandydacie do podium a o faworycie (wraz z Legią Warszawa) do zdobycia tytułu Mistrza Polski. Wtedy zobaczymy, jak zacznie zachowywać się trener, piłkarze, Lech Poznań jako zespół, zobaczymy czy uda się zachować spokój całej drużynie i robić swoje tak jak robiła to w lipcu czy w sierpniu.
Sezon 2024/2025 może być interesujący, może pójść w stronę, o którą chodzi wszystkim lubiącym przeżywać emocje. Są już pewne głosy, że w tych rozgrywkach po prawie 10 latach może dojść do bezpośredniej rywalizacji Lecha Poznań z Legią Warszawa o trofea, po 9 latach może dojść do finału Pucharu Polski pomiędzy tymi zespołami i te drużyny mogą do końca bić się o tytuł Mistrza Polski. Czy tak będzie? Znowu zobaczymy. Na pewno zwycięstwo Lecha nad Jagą oraz Legii nad Rakowem w tej kolejce tylko wywołałoby jeszcze więcej tego typu głosów. Póki co z naszej strony i jak mawia przysłowie – „ręce na kołdrę”. Ivan Djurdjević wystartował jeszcze lepiej niż Niels Frederiksen, a w listopadzie już go nie było. Na pewno warto cieszyć się chwilą i mieć ukryte marzenia, które wywołują emocje, a bez emocji nie ma piłki nożnej i w ogóle nie ma sensu żyć Lechem Poznań. Na ten moment Kolejorz to „Mistrz Sierpnia 2024”, posiadacz tytułu, który nic nie znaczy, który nie premiuje nas nawet do europejskich pucharów, a te są przecież niezbędne, by przy Bułgarskiej chociaż nie było gorzej. Na razie my nic nie wygraliśmy poza pięcioma meczami, dlatego fajnie byłoby, gdyby zarząd schował się teraz do nory jak uczynił to w sezonie 2021/2022, kiedy schował się za Maciejem Skorżą i nie zachowywał się tak jak latem podczas sezonu 2020/2021, gdy Piotr Rutkowski zaczął wygłaszać słowo Boże u Romana Kołtonia.
Niestety, to co jest napisane wyżej już się nie sprawdzi. Klub zaplanował spotkanie dla wszystkich chętnych kibiców, które ma się odbyć podczas październikowej przerwy na kadrę, a przedstawiciele Lecha Poznań już zaczęli udzielać wywiadów „prężąc muskuły” i nauczać innych, jak się wygrywa mistrzostwo sierpnia. Komunikat wystosowany przez klub na kanałach social media spotkał się z ogromną falą krytyki ze strony wściekłych kibiców pamiętających zeszły sezon, Mariusza Rumaka, mnóstwo opisywanych błędów i strat, jakie poniósł Lech Poznań na wszystkich polach. Trzeba być naprawdę perfidnym cwaniakiem bez wiedzy, empatii i rozeznania w Lechowych sprawach czy realiach, by nagle w październiku organizować spotkanie zarządu z kibicami, gdy na chwilę opadł kurz, bo udało się trafić z trenerem, z jednym transferem i zdobyć mistrzostwo sierpnia. Dlaczego Lech Poznań organizuje otwarte spotkanie władz z kibicami teraz a nie w maju, czerwcu czy w lipcu? Bo tam na serio na niektórych stanowiskach mają ludzi za kompletnych idiotów, którzy zapomnieli już o tych wszystkich nieudanych latach czy o sezonie 2023/2024. Teraz po 5 wygranych z rzędu można zaoferować nowemu greenkeeperowi 3300 PLN netto za pełen etat, można wypiąć pierś po ordery za mistrzostwo sierpnia i przede wszystkim nie trzeba już wypowiedzieć magicznego słowa: PRZEPRASZAM. Zarząd już niczego nie musi, dział skautingu po transferze Alexa Douglasa tak samo. Teraz to Wy musicie przyjść w październiku z kwiatami na to spotkanie i przeprosić władze za „hejt oraz frustracje”, jaką okazywaliście od maja w różnych miejscach uderzając m.in. w Mariusza Rumaka, który zbudował fundamenty w drodze do powstania konstrukcji, jaką jest mistrzostwo sierpnia 2024 i zdystansowanie o 2 punkty wicelidera.
Całkiem serio: Jeszcze jest trochę czasu, by po ogromnej krytyce kibiców na kanałach SM zreflektować się i odwołać październikowe spotkanie. Skoro umiano wycofać się w lipcu z próby naciągnięcia Szkotów na 10 dolarów, to przy Bułgarskiej odrealnione osoby mające problemy z komunikacją dadzą radę wycofać się z próby wypięcia piersi po order za mistrzostwo sierpnia 2024 i wciskania ludziom korpowizji po 12 kolejkach na 34 oraz przed decydującymi fazami Pucharu Polski. Dajcie czas piłkarzom, trenerowi, tej drużynie, niczego nie wygraliśmy, nigdzie nie awansowaliśmy! Ostatnio jest naprawdę fajnie, czuć emocje, czeka się na mecze z większym entuzjazmem, Lech Poznań cieszy ludzi, więc po co wyłazić z nory po paru lepszych wynikach, gdy w maju czy w czerwcu nikt nie miał odwagi tego zrobić i przeprosić kibiców za Mariusza Rumaka czy za cały sezon 2023/2024? Kibice i tak Wam nie zaufają, kiedyś przy sukcesie i tak będą skandowali nazwiska piłkarzy czy trenera a nie Wasze. Wiecie o tym? Przy Bułgarskiej popełniono za dużo błędów, za dużo było przegranych lat, by jeden sukces zakrył sezony nieudolnego zarządzania i marnowania potencjału. Nie ma już sensu kolejny raz pisać o tym wszystkim, teraz najważniejsze są 2 najbliższe mecze Lecha w Poznaniu, a później awans do 1/16 finału Pucharu Polski.
Na koniec dzisiejszego „Na chłodno”. Daleko do euforii, jednak w końcu, w końcu widzimy wzrost zainteresowania medialnego Lechem Poznań. Za nami bardzo dobra, owocna przerwa na kadrę, w niektóre dni statystyki w ciągu doby były nawet 3 razy wyższe niż podczas tych samych wrześniowych dni 12 miesięcy temu. Wtedy kibice byli przygnębieni Spartakiem Trnava, zniechęceni całą sytuacją, coś w nich pękło, byli zmęczeni Johnem van den Bromem, który po 2 zmarnowanych tygodniach zajęć poprowadził Lecha do remisu z Górnikiem 1:1, po czym w oczekiwaniu na kolejny mecz za 2 tygodnie dał sobie kilka dni wolnego i udał się do Sopotu. Teraz podczas wrześniowej przerwy na kadrę są inne nastroje, inne nadzieje niż rok temu, jest inny trener skupiony na pracy z zawodnikami, na rozwoju gry, a to także ma wpływ na większe zainteresowanie kibiców losami klubu w dni poza meczowe. Czuć po prostu, że ten Lech Poznań idzie w dobrym kierunku, może nie zachwicać nim jeden zły rezultat i być może kiedyś za parę miesięcy wydarzy się coś co na wszystkich polach jeszcze mocniej popchnie Kolejorza do przodu. Oby tak było, ponieważ marazm na wielu polach nie może trwać wiecznie. Niech zwycięża LECH!
Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)
The post Na chłodno: Zobaczymy first appeared on KKSLECH.com.