Poniedziałek, 5 sierpnia, 9 rano, Słowenia – to będzie najważniejszy mecz reprezentacji Polski za kadencji Nikoli Grbicia. Po porażce 1:3 z Włochami na zakończenie fazy grupowej biało-czerwoni w ćwierćfinale zagrają z wymagającym rywalem. Innych na tym etapie igrzysk olimpijskich już chyba nie ma, ale pojedynek z Italią pozostawia gorzki posmak.
Dwa pierwsze sety starcia z Włochami były jednymi z najgorszych, o ile nie najgorszymi pod wodzą Nikoli Grbicia. Naprzeciwko Italii wyglądaliśmy w nich wręcz fatalnie, a podopieczni Ferdinando de Giorgiego wykorzystywali każdy błąd i najmniejszą niedokładność polskiej kadry. Trafnie ujął to w meczowym komentarzu Wojciech Drzyzga: “Wyglądamy jak podwójne slow motion”. Trudno się z tym nie zgodzić.
Owszem, Włosi zagrali rewelacyjnie, ale trzeba trzeźwo spojrzeć na to, że biało-czerwoni przez ponad godzinę zagrali… nic. O ile na początku spotkania można było przyczepić się głównie do skuteczności Bartosza Kurka, to wraz z jego trwaniem, niestety, dołączyli do niego koledzy. Ofensywa w dwóch pierwszych setach praktycznie nie istniała.
Do podstawowego składu wrócił Tomasz Fornal, ale chyba brakuje mu jeszcze rytmu meczowego. W drugim secie zmienił go Kamil Semeniuk i natchnął grę Polaków. Na tyle, że udało się wygrać trzecią partię, powalczyć do pewnego momentu jak równy z równym w czwartej. Na dużego plusa oprócz Semeniuka zasługuje również Paweł Zatorski. Libero radził sobie z mocnymi serwisami Włochów, nie próżnował w obronie, do tego kiedy mógł – asekurował swoich kolegów.
Obraz trzeciej i czwartej części meczu może napawać niewielkim optymizmem. Lekkim, bo gra biało-czerwonych w Paryżu daleka jest od idealnej. Momentami decydują indywidualności i dobra zagrywka. Co kładzie się cieniem na powiedzeniu, że zagrywka jest odzwierciedleniem formy. Do tej nam daleko. Brakuje stabilności w grze, co pokazał już z resztą pojedynek z Brazylią. Z drugiej strony Polacy potrafią pokazać zupełnie inne oblicze po secie, w którym każdy załamywał ręce. Kurek był w stanie wrócić do meczu, to z resztą jego as zakończył wyrównaną trzecią partię. Dobrze by jednak było, żeby swoją najlepszą grę biało-czerwoni prezentowali od pierwszego gwizdka.
Słowenia to jeden z trzech niepokonanych zespołów fazy grupowej. Nie wygląda jakby debiutowała w igrzyskach olimpijskich. Świetnie gra Toncek Stern, do tego solidni środkowi i przyjmujący.
Z resztą, po co ja to piszę. Wszyscy doskonale znają Słowenię i wiedzą na, co ją stać. To właśnie ona już kilka razy eliminowała Polaków z gry o medale w mistrzostwach Europy. Rok temu podopiecznym Nikoli Grbicia udało się ją pokonać w fazie pucharowej europejskiego czempionatu, półfinał padł wtedy łupem Polaków.
Jak będzie w ćwierćfinale olimpijskiego turnieju? Presja jak zawsze spoczywa na barkach polskiej kadry. Ta wydaje się jednak mocno nieswoja w ostatnich tygodniach.
Poniedziałek, 9 rano, ćwierćfinał igrzysk olimpijskich i Słowenia. Jak się mawia “trudne się wylosowało”. Ale może to lepiej? Reprezentacji Polski nie sprzyja godzina, rywal, ani jej aktualna forma. Może jednak te kilka minusów da plus?
Note: There is a poll embedded within this post, please visit the site to participate in this post's poll.
Artykuł Igrzyska olimpijskie: Wiara, nadzieja i… Słowenia [komentarz] pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.