Matthew Ebden był kiedyś niezłym singlistą, był nawet 39. rakietą świata. Od lat skupia się więc na deblu i - mimo 36 lat - odnosi spore sukcesy. Wielkim zaskoczeniem był więc jego start w singlu, a gdy przy stanie 0:6, 0:4 w starciu z Novakiem Djokoviciem wygrał gema, zaczął go celebrować. Serb się irytował, nie chciał takiej farsy, mówił, że "inni bardziej zasługiwali na grę. Ebden odpadł z gry, skupił się na deblu. I dziś zapewnił sobie olimpijski finał.