Jeden mecz i pożegnanie z igrzyskami - niestety według takiego scenariusza ułożył się debiut Magdaleny Fręch na olimpiadzie w Paryżu. 48. tenisistka świata, za którą finał turnieju w Pradze, nie była w stanie odwrócić losów meczu z Bułgarką Wiktorią Tomową. Szarpnięcie w drugim secie zaowocowało tylko rozgrywką tie-breakową. - Szkoda mi zarówno początku meczu, jak i drugiego seta - żałowała łodzianka, przybliżając w detalach, jak wyglądała zorganizowana rzutem na taśmę wyprawa na igrzyska.