W niedzielę meczem z Japonkami zmagania olimpijskie w Paryżu zainaugurują polskie siatkarki. We Francji nie ciąży na nich żadna presja, ale ostatnie wyniki pokazały, że mogą sprawić miłą niespodziankę. A czy do kraju wrócą z trzecim w historii olimpijskim medalem?
Polki z przytupem wkroczyły na siatkarskie salony. Swój pierwszy oficjalny mecz rozegrały w 1948 roku, pokonując w nim Czechosłowację. W kolejnych latach były postrachem dla czołowych drużyn nie tylko w Europie, ale również na świecie. Mimo że zmieniali się trenerzy kadry, to ona regularnie stawała na podium mistrzostw Europy, czempionatu globu i igrzysk olimpijskich. Wprawdzie wówczas nie wygrała żadnego z turniejów, ale w latach 1948 – 1968 zdobyła aż 12 medali w turniejach rangi mistrzowskiej. Na podium nie stanęła jedynie w rozgrywanych w 1960 roku mistrzostwach świata, które zakończyła na czwartym miejscu. Sielanka jednak szybko się skończyła, a po tłustych latach przyszły te chude.
Przez wiele kolejnych lat żeńska reprezentacja Polski nie liczyła się ani na świecie, ani w Europie. Nie tylko nie stawała na podium mistrzowskich turniejów (wyjątkiem były mistrzostwa Europy w 1971 roku), ale miała nawet problem, aby zakwalifikować się do nich. Wystarczy wspomnieć, że na igrzyskach olimpijskich nie było jej przez 40 lat. Coś drgnęło dopiero na początku XXI wieku, kiedy pod wodzą Andrzeja Niemczyka Polki dwukrotnie zostały mistrzyniami Europy (2003, 2005), ale na świecie wciąż prym wiodły inne drużyny. Marco Bonitta wprowadził je na igrzyska olimpijskie do Pekinu, ale w nich nawet nie wyszły z grupy. Później pod batutą Jerzego Matlaka sięgnęły jeszcze po brązowy medal czempionatu Starego Kontynentu, ale z roku na rok spisywały się coraz słabiej, a światowa czołówka im uciekała. Słabe wyniki sprawiły, że spadły nawet do drugiej dywizji Grand Prix (obecna Liga Narodów), w której musiały rywalizować z takimi potęgami jak chociażby Peru, Kolumbia, Kazachstan, Czechy czy Portoryko. Do elity wróciły dopiero w 2017 roku, kiedy w finale drugiej dywizji pokonały Koreanki. Nie był to jednak początek powrotu na szczyt. Nie wszystkie zawodniczki chciały grać w kadrze prowadzonej przez Jacka Nawrockiego, pojawił się konflikt na linii szkoleniowiec – siatkarki i wydawało się, że nie ma nadziei na to, by reprezentacja kobiet wyszła z marazmu.
Wszystko zmieniło się po objęciu kadrowych sterów przez Stefano Lavariniego. Włoski szkoleniowiec z Polkami pracuje już trzeci sezon, a przez ten czas pozwolił im uwierzyć we własne możliwości i sprawił, że biało-czerwone z europejskiego średniaka stały się jednym z czołowych zespołów świata. Wystarczy wspomnieć, że przez ostatnie dwa lata wygrały z wszystkimi drużynami plasującymi się w czołowej dziesiątce światowego rankingu, a same są obecnie czwartą jego siłą. Na dodatek po ponad 50 latach wróciły na podium światowego turnieju, dwukrotnie zdobywając brązowy medal Ligi Narodów. Blisko były także awansu do czołowej czwórki ostatnich mistrzostw świata i Europy. W tym pierwszym turnieju zostały zatrzymane w ćwierćfinale przez późniejsze triumfatorki, Serbki, zaś w tym drugim przez Turczynki, które zostały mistrzyniami Europy.
Droga na igrzyska olimpijskie do Paryża wiodła przez Łódź. Tam bowiem odbywał się jeden z trzech turniejów kwalifikacyjnych. Wzięło w nim udział 8 zespołów, a tylko pierwsze 2 zdobywały olimpijskie przepustki. Wydawało się, że biało-czerwone szansę na awans straciły, przegrywając po tie-breaku z Tajlandią, ale fenomenalnie się odrodziły, a zwycięstwa z Amerykankami oraz Włoszkami spowodowały, że już na kilka miesięcy przed igrzyskami zapewniły sobie prawo gry w nich i nie musiały spoglądać na ranking FIVB.
Bez presji w Paryżu
W fazie grupowej podopieczne trenera Lavariniego zmierzą się z Japonkami, Brazylijkami oraz Kenijkami. Z Azjatkami wygrały 3:0 w fazie interkontynentalnej tegorocznej edycji Ligi Narodów, Brazylijki pokonały po tie-breaku w turnieju finałowym w Bangkoku, zdobywając brązowy medal, a z pokonaniem Kenijek nie powinny mieć żadnego problemu, bo obie drużyny dzieli różnica przynajmniej dwóch klas. Wydaje się więc, że awans do ćwierćfinału będzie dla nich siatkarskim obowiązkiem, ale zapewne one marzą o czymś więcej. Mimoże biało-czerwone zadomowiły się w światowej czołówce, to przez wielu ekspertów nie są wymieniane w roli faworytek do medalu w Paryżu. Może to i dobrze, bo w olimpijskim turnieju wystąpią w roli underdoga, czarnego konia, który może pokrzyżować szyki najlepszym. Presja będzie po stronie Serbek, Turczynek, Włoszek, Amerykanek czy Brazylijek, a Polki mogą zaatakować z drugiego szeregu. Wprawdzie żadna z naszych zawodniczek nie ma jeszcze olimpijskiego doświadczenia, ale posiada je trener Lavarini, który 3 lata temu prowadził Koreanki. Sprawił z nimi sporą sensację, meldując się w czołowej czwórce zmagań w Tokio. Czy tym razem również z Polkami zagra o medale?
Historia występów Polek w igrzyskach olimpijskich:
– 1964 (Tokio): 3. miejsce
– 1968 (Meksyk): 3. miejsce
– 2008 (Pekin): 9. miejsce
Sukcesy:
Mistrzostwa Europy:
– złoto: 2003, 2005
– srebro: 1950, 1951, 1963, 1967
– brąz: 1949, 1955, 1958, 1971, 2009
Mistrzostwa świata:
– srebro: 1952
– brąz: 1956, 1962
Igrzyska olimpijskie:
– brąz: 1964, 1968
Liga Narodów
– brąz: 2023, 2024
Igrzyska europejskie:
– srebro: 2015
Skład reprezentacji Polski siatkarek na igrzyska olimpijskie w Paryżu:
Rozgrywające: Joanna Wołosz, Katarzyna Wenerska
Atakujące: Magdalena Stysiak, Malwina Smarzek
Przyjmujące: Martyna Łukasik, Natalia Mędrzyk, Martyna Czyrniańska,
Środkowe: Agnieszka Korneluk, Magdalena Jurczyk, Klaudia Alagierska
Libero: Aleksandra Szczygłowska, Maria Stenzel
Rezerwowa: Olivia Różański
Trener: Stefano Lavarini
Zobacz również:
Terminarz Polek w fazie grupowej igrzysk olimpijskich w Paryżu
Artykuł Igrzyska olimpijskie: Czy Polki zaatakują z drugiego szeregu? pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.