Pan Piotr Siewierski o mały włos stałby się ofiarą pijanego kierowcy z nadmorskiego Sarbinowa. Pędzące auto zatrzymało się dosłownie pół metra przed nim. – Gdyby nie skosił po drodze słupka, to wjechałby we mnie – mówi mężczyzna w rozmowie z „Faktem”.