Złoto rozgrywek VNL powędrowało w dłonie Francuzów. Podopieczni Andrei Gianiego pokonali w finale Japonię, wygrywając mecz 3:1. Statuetka najlepszego atakującego turnieju trafiła do atakującego, Jeana Patry’ego. Były zawodnik Jastrzębskiego Węgla podzielił się z nami swoimi wrażeniami po finale.
Mecz finałowy rozgrywek Ligi Narodów zakończył się wygraną Francuzów, którzy pokonali Japonię 3:1. Siatkarze z Kraju Kwitnącej Wiśni bardzo długo stawiali opór, ale wyraźnie pod koniec spotkania z sił opadł ich lider – Yuki Ishikawa. Jean Patry powetował sobie nieudany mecz półfinałowy. Był liderem swojego zespołu w grze o złoto.
Często powtarza się, że siatkówka to gra błędów. Po tym meczu możemy powiedzieć, że to również sport, w którym decydują detale.
Jean Patry: – Tak. Myślę, że ten mecz wygraliśmy drobnymi rzeczami i to one zadecydowały. Radziliśmy sobie bardzo w trudnych momentach. Faktycznie chodzi chyba o to, że już wiemy, jak grać takie finały. Zablokowaliśmy rywali w odpowiednim momencie. Daliśmy radę też odwrócić niekorzystny dla nas wynik.
Zgodzisz się, że najważniejsza w pojedynkach z Japonią jest cierpliwość?
– Japonia dużo broni i dużo łapie na bloku. Przeciwko niej trzeba zachować cierpliwość, bo to też jest bardzo cierpliwa drużyna. Mogą nabijać piłkę i powtarzać akcję wiele razy.
Ten medal ma lepszy smak, wiedząc że drugi garnitur reprezentacji Włoch o mało co nie wyrzucił was z turnieju?
– Trzeba oddać Włochom, że wtedy zagrali bardzo dobry mecz. Wydaje mi się, że podobnie jak w tym finale zadecydowało doświadczenie. Wierzyliśmy w wygraną i wygrzebaliśmy się z bardzo trudnej sytuacji. Nasz zespół taki jest. Prawie odpadliśmy, ale w takiej sytuacji zawsze potrafimy znaleźć w sobie siłę, żeby dalej grać i zrobić coś wielkiego.
Rozmawialiśmy przed dekoracją, do kogo powędruje statuetka MVP. Typowaliśmy albo ciebie, albo Antoine’a Brizarda.
– Nie ma Patry’ego bez Brizarda (śmiech). To jasne, że potrzebuję kogoś, kto mi wystawi piłkę. Akurat Antoine robi to bardzo dobrze, więc cieszę się, że nagroda akurat powędrowała do niego. Za często ten, kto ją przyznaje, patrzy na ilość zdobytych punktów.
Zdajesz sobie sprawę z tego, że igrzyska zaczynają się za mniej niż miesiąc?
– Chyba nie miałem jeszcze czasu zdać sobie z tego sprawy, bo mieliśmy bardzo dużo pracy. Dopiero teraz będziemy mogli w pełni skoncentrować na przygotowaniach.
Jestem ciekawa, co według ciebie będzie cięższe – obrona tytułu, czy fakt, że trzeba to będzie zrobić we Francji?
– Jeśli muszę wybrać, to chyba cięższe jest to, że bronimy tytułu w domu. Oczekiwania według nas będą większe, bo przecież kibice na trybunach pojawią się tam dla nas. To dodatkowa presja, ale musimy bardzo skupić się na tym, co do nas należy. Chcemy też wykorzystać kibiców, jako naszą przewagę i czerpać energię z trybun.
Artykuł Jean Patry: Nie ma Patry’ego bez Brizarda pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.