Zaledwie pół godziny trzeba było czekać, by w tym roku dał o sobie znać nielubiany i niemal stały element Wimbledonu. Mało tego, w ciągu niespełna czterech pierwszych godzin grę wstrzymano z powodu deszczu aż dwukrotnie. A przez ostatnie 100 lat zaledwie osiem edycji tego prestiżowego turnieju tenisowego ani razu nie zostało przerwanych przez opady.