Trevoh Chalobach przebojem wdarł się do jedenastki Chelsea a wczoraj w swoim debiucie w Premier League zdobył gola, którego okrasił łzami szczęścia. 22-latek opowiedział o tym wspaniałym momencie meczu.
Moje strzały nie są najlepsze, ale czasami możesz uderzyć piłkę i być zaskoczonym! Kiedy podszedłem pod bramkę zdecydowałem się na strzał. Miałem sporo miejsca, dopingowali mnie kibice. Nawet nie wiedziałem, że piłka wpadła do siatki, ale kiedy usłyszałem ryk trybun pomyślałem: 'wow! to chyba gol!' Czysto uderzyłem piłkę, reszta zadbała sama o siebie.
Nie mogłem w to uwierzyć. Nie wiedziałem, co robić. Po prostu padłem na kolana i płakałem. To był niesamowity moment dla mnie i mojej rodziny - ekscytuje się Chalobah.
Kiedy wskoczyłem do zespołu podczas okresu przygotowawczego chciałem codziennie imponować trenerowi. Powiedział mi, że dobrze sobie w tamtym okresie poradziłem ale byłem trochę zaskoczony miejscem w zespole w Superpucharze - to pokazuje, że moja praca się opłaciła. Dał mi szansę i wziąłem ją obydwiema rękami. W piłce ważne jest być konsekwentnym, głodnym i zawsze chcieć więcej.
To był niesamowity tydzień. Jestem tu odkąd skończyłem osiem lat, przyjeżdżałem na Stamford Bridge aby oglądać mecze: czasem jako chłopak od piłek, czasem z rodziną na starcia Ligi Mistrzów, teraz mam szansę zagrać. To marzenie młodego zawodnika, takiego jak ja. Chcę się tym cieszyć. Nie byłem zbyt podenerwowany po prostu zaatakowałem tę szansę.
