Choć Mason Mount był wyróżniającym się zawodnikiem Chelsea pod ręką Franka Lamparda, to zupełnie nieoczekiwanie w został pominięty przy wyborze składu do debiutanckiego spotkania Thomasa Tuchela w Premier League. Pomocnik przyznaje, że ten fakt bardzo go zmotywował.
Już wcześniej miałem sporą dawkę doświadczenia w siedzeniu na ławce: na wypożyczeniu w Vitesse kiedy miałem 18-19 lat przez kilka pierwszych miesięcy nie otrzymywałem zbyt wielu minut, wiem co to znaczy motywacja i ogień, aby dostać się do wyjściowego składu. W pierwszym meczu Tuchel postawił na bardziej doświadczoną drużynę -zrozumiałem to ale bardzo chciałem wrócić do jedenastki, tym samym wydobyłem z siebie dużą motywację jaką miałem w sobie.
Naprawdę starałem się naciskać aby odzyskać swoje miejsce. To był genialny ruch Thomasa. Pracujemy bardzo ciężko, ostatnio rozegraliśmy serię ciężkich spotkań, ale udało nam się je dobrze zagrać. Wciąż ciężko pracujemy, ale mamy za sobą świetny początek.
Od tamtej pory nie było spotkania, w którym Mount nie zagrałby od pierwszej minuty. W pucharowym starciu z Sheffield został dodatkowo nagrodziny kapitańską opaską.
Każdy o tym marzy. Jako dzieciak marzyłem też aby grać w reprezentacji i to również mi się udało. Teraz mogę marzyć o byciu kapitanem Anglii, to wielki zaszczyt i mam nadzieję, że spotka mnie w przyszłości.