Te kilka tysięcy żołnierzy to ważny sygnał dla potencjalnych wrogów, że w razie zaatakowania Polski będą mieli do czynienia nie tylko z wojskiem Rzeczypospolitej, ale też z całym NATO i armią amerykańską, czyli najpotężniejszą armią świata – mówi portalowi DoRzeczy.pl Jan Parys, były minister obrony narodowej.