– Dukla ma dwa medale. Możemy się z nich cieszyć, ale pozostał ogromny niedosyt. Osobiście muszę ten medal przetrawić i się z nim oswoić. Jak już to się stanie, to będę patrzył na niego z radością – powiedział rozgrywający wicemistrza Czech, Mateusz Biernat.
Od zakończenia sezonu minęło już trochę czasu. Zajęliście drugie miejsce. Czy według ciebie to dobry wynik? A może odczuwasz niedosyt, bo uważasz, że Jihostroj był do ogrania?
Mateusz Biernat: – Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jest to na pewno dobry wynik dla klubu. Sezon był udany, ponieważ dziewczyny zdobyły brąz, a my srebro. Dukla ma więc dwa medale. Możemy się z nich cieszyć, ale pozostał ogromny niedosyt. Co prawda, nie ugraliśmy ani jednego seta w Budziejowicach, ale byliśmy blisko. Osobiście muszę ten medal przetrawić i się z nim oswoić. Jak już to się stanie, to będę patrzył na niego z radością.
Rywalizacja finałowa zakończyła się w pięciu meczach, jednak wy lepiej graliście u siebie niż w hali Jihostroj. Dlaczego tak trudno było wam przełamać rywali na ich terenie?
– Każdy zespół gra lepiej we własnej hali. Prawda jest taka, że na każdy mecz finałowy przychodziło około trzy tysiące kibiców, a żaden z tych klubów nie ma wielkich hal, także hale pękały w szwach, a kibice byli prawdziwym siódmym zawodnikiem obu zespołów. Za tym szła mentalność. Po prostu ta atmosfera niosła oba zespoły do sukcesu we własnej hali.
W decydującym meczu nie ugraliście nawet seta. Ambitnej walki z waszej strony nie brakowało, ale czego według ciebie zabrakło, aby bardziej postawić się rywalom?
– W żadnym meczu w Budziejowicach nie ugraliśmy seta. Wiedzieliśmy, że aby zdobyć tytuł będziemy musieli utrzymać naszą twierdzę i jeden mecz wygrać na wyjeździe. Mogliśmy takiego scenariusza uniknąć dużo wcześniej, kiedy to w trzeciej kolejce przed końcem fazy zasadniczej pokonaliśmy u siebie zespół z Budziejowic w trzech setach i wskoczyliśmy na pierwsze miejsce w tabeli. Długo się jednak nim nie cieszyliśmy, bo w następnej kolejce nie byliśmy w stanie wygrać meczu z dużo słabszym zespołem Odolena Voda, a to zdecydowało o tym, że Jihostroj miał atut własnej hali w finale, a wcześniej miał też łatwiejszą drogę w play-off. Możemy być źli sami na siebie, że nie zrobiliśmy wszystkiego, co mogliśmy, żeby sobie jak najbardziej pomóc w końcówce sezonu.
Możecie też chyba być źli na siebie za trzeciego seta, w którym wysoko prowadziliście, a nie udało wam się przedłużyć spotkania…
– Ten mecz w ogóle był dziwny, bo każdy set do stanu 15 należał do nas. Nagle przytrafiały nam się dwa, trzy błędy, co napędzało Jihostroj do walki i powodowało, że w końcówkach rywale grali w wielkiej euforii. W trzecim secie wydawało się, że są na kolanach, bo prowadziliśmy 18:11, ale nagle wszystko się zacięło. Żaden z nas nie był w stanie zareagować odpowiednio na tę sytuację i ta partia też padła łupem gospodarzy.
Za tobą kolejny sezon w lidze czeskiej. Jak ocenisz rywalizacje w tych rozgrywkach na przestrzeni ostatnich kilku lat? Coś cie pozytywnie zaskoczyło, a może coś rozczarowało? Można mówić o podnoszeniu się poziomu czeskiej ligi czy jednak cały czas jest ona na podobnym pułapie sportowym?
– Co roku obserwujemy kolejne powroty do ligi czeskiej oraz udane transfery zagranicznych zawodników. liga jest bardzo ciekawa, co potwierdza trzecie miejsce VK Ostrava, która z wielkim serduchem biła się o każdą piłkę z wyżej notowanym zespołem z Karlovarska – uczestnikiem Ligi Mistrzów, a następnie o trzecie miejsce z zespołem z Kladna. Finansowo kluby też trzymają bardzo dobry poziom. Śmiało można w tych rozgrywkach próbować swoich szans.
Jaka będzie przyszłość Mateusza Biernata? Myślisz o powrocie do Polski czy chcesz zostać w Czechach?
– Nadal mam ważną umowę w Dukli. Jeśli nic niespodziewanego się nie wydarzy, to nadal będę reprezentował barwy klubu spod Ještědu.
Artykuł Mateusz Biernat: Dukla ma dwa medale, ale pozostał ogromny niedosyt opublikowany na Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.