Maurizio Sarri wielokrotnie podkreślał, iż jego nadrzędną wartością w futbolu jest przede wszystkim zabawa. W wywiadzie udzielonym oficjalnej witrynie Chelsea opowiedział o tym, jak pokochał piłkę.
Mój ojciec był zawodowym kolarzem, więc kiedy byłem młody naturalnym było to, że kochałem wszystkie dyscypliny sportu. W moim miasteczku wszyscy grali w piłkę, więc naturalnie poszedłem w tym kierunku. W tym czasie bardziej kochałem grać w piłkę niż ją oglądać. Mówimy o latach siedemdziesiątych, więc naprawdę trudno było oglądać duże zespoły w telewizji, zwykle raz na miesiąc pokazywano tylko Puchar Europy.
Kiedy byłem w wieku szkolnym, codziennie grałem w piłkę, ale też w koszykówkę i statkówkę. Po raz pierwszy widziałem wielki mecz na żywo razem z tatą - to było starcie Fiorentiny z Napol. Mój ojciec doskonale wiedział, że jestem kibicem Napoli, gdzie się urodziłem - wspomina Maurizio Sarri.
W 1982 roku Mistrzostwa Świata odbyły się w Hiszpanii, triumfowały Włochy. Pamiętam, że podczas finału byłem na Sardynii i oglądałem ten mecz na wielkim ekranie na głównym placu miasta. To było bardzo emocjonalne. To jednno z tych wydarzeń, które pozostają z tobą na zawsze. Kiedy Włochy powtórzyły ten sukces w 2006 roku, nie było już tak samo, prawdopodobnie dlatego, że byłem w innym wieku, więc byłem mniej emocjonalny.
W drużynie w której grałem, byliśmy półprofesjonalni, nasze mecze oglądało pięć lub sześć tysięcy osób. Na początku ustawiano mnie na prawej stronie obrony, potem w jej środku ale piłka nożna była zupełnie inna niż teraz. Wtedy kryło się jednego zawodnika, trzeba było podążać za nim przez 90 minut, to była katastrofa!
Uwielbiałem treningi, kochałem to, że byłem częścią zespołu. Ceniłem ciążką pracę i wylewany pot, ale mecze były prawdziwym cierpieniem. W tym czasie futbol był jak walka. Moim zadaniem jako obrońcy miało być powstrzymanie przeciwników, ale kiedy po raz pierwszy poszedłem na boisko chciałem się tylko dobrze bawić. Myślę, że dziś ta myśl przyświeca każdemu, w przeciwnym razie jest to tylko praca, tylko praca. Nie widzę powodu dla którego futbol nie mógłby być zabawą - podkreśla włoski trener.
Nie ma wątpliwości, że we Włoszech jest kult rezultau, ale w ostatnich kilku latach to się zmienia. Istnieje tendencja do gry bardziej rozrywkowej. Wracając do oglądania meczów - czasami chodziłem na spotkania Napoli w Pucharze Europy. Dobrze pamiętam mecz przeciwko Realowi Madryt (w 1987 roku) z bramką strzeloną Realowi przez Emilio Butragueno. Oczywiście sam musiałem grać w meczach, stąd mogłem oglądać tylko spotkania Napoli w środku tygodnia, w środę w Pucharze Europy. W tamtych czasach nie studiowałem taktyki gry, w inny sposób zacząłem patrzeć na mecze dzięki trenerowi Arrigo Sacchi w AC Milanie. Potem zacząłem postrzegać w meczach stronę taktyczną.
Grałem do ukończenia 33 roku życia. Pamiętam, że graliśmy w towarzyskim meczu przeciwko Związkowi Radzieckiemu w 1976 lub 1977 roku. Grali we Florencji, ponieważ byli na obozie treningowym. Pamiętam, że na koszulkach graczy ZSRR były litery CCCP, a moim bezpośrednim przeciwnikiem był Oleg Błochin, który wygrał Złotą Piłkę w 1975 roku. To była katastrofa! Był bardzo szybki.