Pierwsze głosowanie po zmianie ordynacji wprowadzonej przez Prawo i Sprawiedliwość okazało się koszmarem dla tych nielicznych, którzy zdecydowali się zasiąść w komisjach wyborczych. Brak dokładnych wytycznych, dezorientacja i po pięć osób do liczenia tysięcy głosów. Członkowie komisji skarżą się, że byli zmuszeni siedzieć po kilkanaście godzin o samej wodzie.