43-letni pilot przyleciał w Bieszczady odwiedzić znajomego. Wylądował na łące we wsi Smerek. Zabrał na krótką wycieczką awionetką 12-letniego syna swojego kolegi. Kiedy ojciec chłopca z ziemi obserwował maszynę w powietrzu, ta gwałtownie zniżyła lot i uderzyła go kołem. 46-letni mężczyzna zginął na miejscu. Na śmierć swojego ojca patrzył syn, dla którego chwile radości, zamieniły się w największy koszmar.