Bardzo dobrymi notami, jakie zbiera w tym sezonie Andreas Christensen wstrząsnęły ostatnie spotkania z Barceloną czy Manchesterem. Duński obrońca przyznał, że w sprawie swoich błędów radził się ostatnio Johna Terry'ego.
Staram się trzymać wszystkie sportowe problemy w klubie i nie przynosić ich do domu. Wszyscy wiedzą, że te ostatnie błędy nie są dla mnie typowe. Ostatnio miałem okazję trochę porozmawiać z Johnem Terrym który również podczas kariery miał chwile potknięć - zawsze dobrze jest poradzić się kogoś z zewnątrz, kto doświadczył tego samego.
John powiedział mi, że błędy w grze obronnej są normalne, starał się przedstawić mi inną perspektywę. Kiedy napastnik nie zdobędzie gola, w ciągu meczu będzie miał na to kolejne okazje, tymczasem kiedy po twoim błędzie padnie bramka, nie jesteś już w stanie tego zmienić. Łatwo w tym przypadku wskazać winnego. Spojrzałem na to z tej strony i cóż, idę dalej - opowiada Christensen.
To były dla mnie trudne chwile. Nie przestajesz w siebie wierzyć, ale stajesz się bardziej ostrożny w tym co robisz, co może jeszcze bardziej zaszkodzić. Tak, byłem zły na siebie zwłaszcza, że między meczami był tydzień czasu - to dużo aby przezywać takie rzeczy, wolałbyś, aby kolejne spotkanie przyszło jak najprędzej po to, aby zagrać bez błędów.
W kolejnych spotkaniach chcę udowodnić, że te moje potknięcia to dla mnie coś nietypowego. Mówiłem sobie, że przecież tyle wcześniejszych meczów grałem bez błędów - być może nadal jestem w jedenastce ponieważ trener wie, że może wciąż mi ufać z uwagi na wcześniejszą solidność - dodał Duńczyk.