Choć został rzucony na głęboką wodę to poradził sobie z jej rwącym prądem. Pierwszy sezon pracy w seniorskiej siatkówce, z klubem będącym w trudnym momencie. Brzmi ryzykownie, ale w tym ryzyku Dawid Michor widział także duże możliwości. I to właśnie udowadnia, bo pod jego wodzą zespół z Polic jest w walce o fazę play-off. W rozmowie dla portalu tauronliga.pl opowiedział o tym, jakie miejsce w jego sercu zajmuje Chemik Police i o tym, że to wcale nie przegrany mecz był jego największym rozczarowaniem.
Obecny trener LOTTO Chemika Police sam dawniej był jednym z tych, którzy na boisku odbijali piłkę. W wieku 16 lat został wypatrzony przez trenera Zdzisława Gogola i trafił na obóz, gdzie szkolił się wraz z Michałem Kubiakiem. Jako zawodnik nie zrobił jednak dużej kariery.
– Gdy miałem 25 lat, awansowaliśmy z BBTS-em Bielsko-Biała do ekstraklasy, więc otwierała się szansa. Spodziewaliśmy się wtedy z żoną dziecka, a pieniądze nie były duże, by przetrwać, dlatego przerwałem karierę. Jacek Pasiński, prowadzący wtedy Spartę Warszawa, potrzebował asystenta. Pracowałem wówczas na pół etatu na magazynie w dużej korporacji, a na drugiej połowie pomagałem Jackowi. Skończyłem studia na kierunku wychowanie fizyczne. Poszedłem na nie dla świętego spokoju, żeby mama nie suszyłą mi głowy. Zrobiłem kursy instruktorskie u śp. Artura Wójcika. Od ósmej do piętnastej pracowałem w magazynie, a później jechałem do hali – wspominał szkoleniowiec.
Swoje miejsce znalazł w młodzieżowej siatkówce. Szkolił m.in. Spartę Warszawa, następnie LTS Legionovię Legionowo i Wisłę Warszawa. To jednak ostatni etap z jego CV otworzył mu furtkę do seniorskiej siatkówki. – Prezes Wisły chciał, bym został w jego klubie, ale los mnie pchnął do Stężycy. To było świetne miejsce, bo wójt stworzył nieprawdopodobne warunki. Dzięki zawodniczkom z rocznika 2002 udało się stworzyć drużynę, która była wzorem do następnych roczników. Rozwijaliśmy się, przychodzili nowi ludzie. Zaczęliśmy osiągać sukcesy, a ja miałem poczucie, że budujemy ośrodek z prawdziwego zdarzenia. Zdobyliśmy mistrzostwo Polski w swojej hali i to było ukoronowanie tej pracy w Stężycy.
Świetny okres współpracy z Wieżycą Stężyca musiał się jednak kiedyś zakończyć. Dawid Michor dostał jednak jeszcze większą szansę, ale i wyzwanie. – Chemik zawsze miałem w sercu, bo jestem stąd. Moje perypetie w Stężycy spotkały się z perypetiami Chemika. Z perspektywy żony, dzieci, to najlepsze, co mogło nas wtedy spotkać. Moje dzieci są teraz wśród wujków w szkole sportowej, Natalka ma 16 godzin zajęć z w-f. Ludzie, z którymi grałem w siatkówkę, pomagają w wychowaniu moich dzieci. Program w szkole jest rewelacyjny, bo w Policach realizowany jest program „Z podwórka na boisko”. Naprawdę wszystko ułożyło się bardzo dobrze – przyznaje 36-latek.
Sam przyznaje, że w seniorskiej siatkówce czuje się bardzo dobrze. Jednak podkreśla, że to praca z młodzieżą jest dla niego czymś nad wyraz wyjątkowym. – Chciałbym zostać jak najdłużej na poziomie seniorskim. Jednak kiedyś wrócę do siatkówki młodzieżowej. Bo rozwijanie młodych ludzi, to jest coś wspaniałego. Oglądanie postępów, widok pasji w oczach młodych ludzi, wynagradza trenerowi wszystkie niepowodzenia. Jestem człowiekiem bardzo wierzącym i uważam, że wszystko jest gdzieś zapisane.
Oprócz siatkówki, trener ma też drugą, równie dużą pasję. To wędkarstwo, któremu poświęca każdą wolną chwilę. – Jedno z moich największych rozczarowań jest związane w wędkarstwem… Na moim jeziorze, w którym łowię, 15 listopada jest koniec sezonu wędkarskiego. Wieczorem przyjechałem do rodziców i miałem w planie o świcie wyjechać. Przygotowywałem się pół nocy, spałem niewiele. Wstałem o świcie i patrzę w kalendarz, a jest 16 listopada i nie mogę jechać. Dzwoniłem do strażników, pytając, czy może zakaz zaczyna się w poniedziałek. Usłyszałem, że nie ma wyjątków… To było gorsze niż przegrany mecz.
Zobacz również:
18-latka jest liderką mistrzyń Polski. Wcześniej nawet o tym nie śniła [wywiad]
Artykuł Trener w pięknych słowach o szkoleniu młodzieży. „To wynagradza niepowodzenia” pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.