— Była taka sytuacja, jakieś 2-3 tygodnie po zaginięciu Beaty Klimek, że któraś z klientek przyszła do sklepu i powiedziała, że znaleźli Beatę. Wówczas Agnieszka B. nagle wybiegła z sali sprzedaży na zaplecze i zaczęła płakać. Każdego zdziwiło jej zachowanie — mówi w rozmowie z "Faktem" osoba, która pracowała w Biedronce z kochanką męża zaginionej kobiety. Ujawnia też, jaką decyzję w zeszłym tygodniu podjęła Agnieszka B.