Piotr Szczęsny podpalił się 7 lat temu na Placu Defilad w proteście przeciw łamaniu praw człowieka i demokracji. To był bardzo głośny protest, choć w TVP nie było o tym ani słowa. – Ten dzień zaczął się normalnie i nic nie wskazywało na to, że stanie się coś innego. Mąż miał jechać do Warszawy, co zdarzało się dość często, dlatego, że mąż oceniał wnioski unijne w programie „Leonardo Da Vinci”, na szkolenia. Nie było w tym nic dziwnego – mówi w programie „Pytanie dnia”, w rozmowie z Dorotą Wysocką-Schnepf, Ewa Negrusz-Szczęsna.