Dekadę temu polscy kibice zachwycali się jego jazdą w Grand Prix. Krzysztof Kasprzak był wtedy w życiowej formie i został wicemistrzem świata. Potem było już jednak tylko gorzej. Rok temu znalazł klub w ostatniej chwili. Teraz jego nazwisko zniknęło z giełdy transferowej, a jego brat znalazł pracę u innego zawodnika. Ekstraliga zamknęła składy, a w pierwszej żaden z prezesów nie wyraża zainteresowania Kasprzakiem. – On zapadł się pod ziemię. Raczej zakończy karierę - słyszymy od działaczy.