Nawiedziło mnie stado szpaków. Kilkadziesiąt, może setka ptaków przesiadło rankiem na płocie i owocowych drzewach. Wiem, co miały na myśli, ale o tym za chwile. Wyglądały ślicznie. W blasku jesiennego już słońca pióra świeciły niczym klejnoty. Purpurowo, brązowo lub niebiesko zielono w zależności od kąta padania promieni słonecznych.