“Musimy radzić sobie w trudnych sytuacjach, musimy zbudować przeciwciała” od dwóch sezonów grzmiał Nikola Grbić. Jak musieli, tak zrobili. Reprezentacja Polski w swoim (jak na razie) najważniejszym meczu zagrała tak, jak przyzwyczaiła nas do tego w poprzednich latach. Dobrze w ataku, solidnie w obronie i w polu zagrywki.
Po fatalnym meczu, a przynajmniej dwóch pierwszych jego setach, z Włochami, nastroje na ćwierćfinał igrzysk olimpijskich nie były najlepsze. W fazie grupowej igrzysk olimpijskich kulało wiele, na czele z prawym skrzydłem.
Sport czasem wymyka się logice. Patrząc na grupowe zmagania igrzysk olimpijskich, trudno się nie zgodzić. Słowenia zachwycała. Może nie prezentowała poziomu kosmicznego, wybitnie odstającego od faworytów, ale miała świetnie dysponowanego Tonecka Sterna, do tego Klemena Cebulja, solidnych środkowych i porządnego rozgrywającego.
Biało-czerwoni nie mieli problemów z pokonaniem w fazie grupowej Egiptu, bo mieć nie mogli. Potem było już gorzej. Starcie z Brazylią szło jak po grudzie, ale wygrana 3:2 smakowała całkiem nieźle. Niestrawnością okazało sikę jednak starcie z Włochami, w którym w dwóch pierwszych setach nie istnieliśmy.
Pozytywne symptomy zaczęły przejawiać się od trzeciej partii. I chociaż Polacy mecz przegrali, to wrażenie nie było aż tak dramatyczne jak po dwóch pierwszych partiach. Wszystko odmieniło się w ćwierćfinale. Nie jest tajemnicą, że faza pucharowa rządzi się swoimi prawami. Zwłaszcza, że 1/4 igrzysk to jeden mecz, przegrasz – odpadasz.
Polacy może nie pokazali swojego maksimum. Świetną dyspozycja popisał się jednak Bartosz Kurek, rehabilitując się za słabsze poprzednie mecze. swoje robili środkowi, a potężne serie zagrywek Wilfredo Leona wejdą do kanonu tegorocznych igrzysk olimpijskich.
Ważnym ogniwem był Tomasz Fornal. Przyjmujący może nie brylował w ofensywie, ale to on w pierwszej fazie zatrzymał 1:1 Tonecka Sterna, to on dawał spokój w obronie i był dokładnie tam, gdzie być powinien. Fakt, że miał 12 obron mówi sam za siebie.
Prawda jest taka, że do tego meczu Polacy pod batutą Nikoli Grbicia przygotowywali się odkąd Serb objął biało-czerwonych. Nie zjadła ich presja, nie załamali się po gorszych meczach fazy grupowej. Grbić wielokrotnie podkreślał, że jego drużyna buduje przeciwciała właśnie na ten moment. I zbudowała. Trzy sezony pracy na razie dały upragnione zwycięstwo w ćwierćfinale. Czy dalej będzie z górki? Pewnie nie, ale miejmy nadzieję, że przeciwciała zostaną.
Artykuł Polacy w półfinale. Przeciwciała wbrew logice [komentarz] pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.