- Dla mnie liczy się sama droga, szczyt aż tak ważny nie jest. Mogę tylko żałować, że czasem nie stanąłem, by podziwiać trasę, którą pokonałem. Chodziłem od punktu A do B, a teraz wiem, że najpiękniejsze nie były punkty, ale droga - podkreśla Artur Brzozowski, polski chodziarz, który w Paryżu zajął 27. miejsce. Po swoim ostatnim występie olimpijskim 39-letni zawodnik opowiedział Interii o swoich wspomnieniach i planach.