Nie noszę stanika od czterech lat. Na początku tej przygody musiałam się mierzyć ze wstydem. Czułam wygodę, chodząc bez niego, ale jednocześnie odczuwałam dyskomfort, że inni na mnie patrzą. Nie robiłam nic złego, ale reakcje innych były takie, jakbym wyszła na ulicę nago. Do spojrzeń dochodziły czasami komentarze, że "wodzę na pokuszenie". Odkryłam wtedy, że niektórym łatwiej jest przełknąć wyeksponowany biust w staniku push-up niż mnie w golfie bez stanika, ale z odznaczającymi się delikatnie sutkami. Bo tu chodzi właśnie o sutki.