Tylko od początku lipca na polskich drogach zginęło ponad 200 osób.
Od sześciu lat w każde wakacje polska policja uruchamia specjalną stronę internetową z mapą wypadków śmiertelnych. Portal aktualizowany jest codziennie. Kiedy zaczynam pisać ten tekst, na mapie Polski widnieje napis „Wakacje 2024 – 199” (zob. ilustracja). Liczba wyświetla się na czerwono. To aktualne dane na temat ofiar śmiertelnych. Na mapę nanoszone są kropki w trzech kolorach. Żółto-czerwono migają wypadki z ostatniej doby; kolorem czarnym zaznaczona jest liczba ofiar od początku wakacji; kolorem brązowym zaś liczba zgonów w następstwie wypadku w ciągu 30 dni od zdarzenia drogowego. To ostatnie kryterium, jeśli chodzi o statystykę, stanowi ok. 25% wszystkich zdarzeń wyszczególnionych na mapie.
„Bieżąca aktualizacja mapy, w tym wizualizacja, ma na celu zwrócenie uwagi na skalę tragedii, do jakich dochodzi na polskich drogach, ma skłonić do refleksji użytkowników dróg, jak również zachęcić media do dyskusji na temat bezpieczeństwa ruchu drogowego” – czytamy pod mapką policyjną. „Należy mieć na uwadze, że za każdym punktem zaznaczonym na tej mapie kryje się ludzka tragedia. Każde, nawet z pozoru błahe zignorowanie przepisów, brawura, zlekceważenie senności czy zmęczenia mogą być przyczyną tragedii na drodze”.
Beztroska letnich dni.
Jest połowa wakacji. Internet obiegają właśnie memy, jak cwaniaczek w wielkim audi wjechał na plażę w okolicach Mielna i nie mógł już z niej wyjechać. Kierowca SUV-a Q7 postanowił pokazać wszystkim, jaki fantastyczny ma samochód i że da radę wyciągnąć nim skuter wodny. Samochód zaczął jednak odpływać, porwany przez wody Bałtyku. Do akcji wkroczyli ratownicy, którzy na miejsce przyjechali terenówką z gatunku tych prawdziwych, którymi rzeczywiście można jeździć po plaży. Wszystko skończyło się na viralowym filmiku w internecie i paru kąśliwych komentarzach. Co ciekawe, co roku dochodzi do kilu takich sytuacji. To jednak tylko obrazek skrajnej głupoty ludzi, których roboczo można nazwać członkami partii kierowców. Są nimi osoby, które wjadą wszędzie, bo w przeciwieństwie do gminu poruszającego się na piechotę wszystko im wolno.
Według danych policji w Polsce co roku w okresie wakacyjnym ginie na drogach ok. 400 osób. W 2023 r. policjanci odnotowali 4993 wypadki drogowe, w których zginęło 445 osób. W stosunku do 2022 r. wypadków było o 273 mniej. Nie przyniosło to jednak zauważalnych zmian, skoro mieliśmy zaledwie osiem ofiar śmiertelnych mniej niż w 2022 r. Patrząc na tegoroczne świecące się 199, możemy przypuszczać, że na koniec wakacji znów pojawi się liczba ok. 400 zabitych. Co roku policja wymienia też te same powody, jeśli chodzi o zatrważającą liczbę ofiar wypadków drogowych. Wśród najczęstszych są przede wszystkim nadmierna prędkość i lekceważenie podstawowych przepisów ruchu drogowego. Widać to było już na samym początku wakacji w miejscowości Mierzynów pod Łodzią. 1 lipca 22-latek jadący bmw nie zastosował się do znaku STOP i wjechał wprost pod ciężarówkę. Mężczyzna zginął na miejscu.
Nie lepiej jest na Śląsku. W ciągu pierwszych dwóch tygodni lipca zginęło tam 12 osób, policjanci odnotowali 2 tys. kolizji (stan z 16 lipca). Śląscy funkcjonariusze apelowali w mediach: „Liczby wskazują na to, że musimy zadbać o swoje bezpieczeństwo. Każda chwila zmniejszonej uwagi, rozkojarzenie, stres, alkohol czy substancje zabronione to właśnie czynniki, które przyczyniają się do występujących na naszych drogach tragedii. To od nas zależy, czy będzie dochodziło do niebezpiecznych zdarzeń, czy będziemy w stanie im zapobiec”.
Post Wakacyjna śmierć za kółkiem pojawił się poraz pierwszy w Przegląd.